Poradniki

Podekspozycja i zdjęcie prześwietlone. Czy niepoprawność techniczna to błąd?

Cztery najdoskonalsze błędy w zdjęciach? Proszę bardzo, te podlegające najcięższym karom: nieostre (poruszone) zdjęcia, czarne dziury, przepalenia i szumy (cyfra).

Najlepszymi warunkami, żeby popełnić nawet wszystkie na raz, są warunki uliczne w nocnej porze. Samotni myśliwi, wybierający się w poszukiwaniu światła w mrokach nocy powinni zaopatrzyć się w statyw, wężyk spustowy, zapasową, naładowaną baterię do aparatu, karty pamięci, kawałek folii lub parasol, rękawiczki bez palców, ciepłe, wygodne buty, ubranie i trochę drobnych.

Najgorszym błędem, ale też najbardziej fascynującym, jaki można zrobić, to sfotografować samą czarną dziurę. Ustawiamy wysoką liczbę przysłony, krótki czas, niskie ISO i wybiegamy w noc. Koniec. Po co? Tak sobie.

Czarna dziura, która nas interesuje, to taka, która jest częścią kompozycji. Według klasyków, również ona powinna zawierać wystarczającą ilość informacji, jakkolwiek w niektórych wypadkach wydaje się być pomocna do zbudowania nadzwyczajnego klimatu fotografii. Wychodząc w nocy na ulicę, musimy znaleźć równowagę między zacienionymi przestrzeniami i światłami, wykorzystując ich miejski charakter, rytmy, szukać kompozycji.

   

Kiedy boimy się czarnego, jak jakieś nocnej zmory, a nie mamy pod ręką statywu, ustawiamy jak najwyższe ISO, czyli czułość naświetlania. Wiąże się to, przeważnie, z efektem kolorowej mozaiki pikseli w cieniach. Szumy są czymś, za czym nie przepadają fotografowie i na wszelkie sposoby starają się ich pozbyć. Ale jeśli odrzucimy kolor, zdjęcie w czarno-białej wersji będzie przypominało stare, ziarniste fotografie, które tak często budzą sympatyczne uczucia. Jednak jeśli ktoś się boi szumów jak ognia, może zaopatrzyć się w aparat o większej matrycy.

Okrzyk „więcej światła!” może zamienić się w „za dużo światła!”, jeśli jego źródła, które znalazły się w naszej pięknej kompozycji tworzą siatkę wypalonych do białości dziur. Znowu klasyka ogranicza przepalenia tylko do obszaru żarówki, ewentualnie klosza. Ależ czyż nie pięknie wyglądają duże, jasne plamy świateł? Szczególnie w zamglonej, miejskiej przestrzeni? Żeby nasze światła tworzyły wspaniałe, przepalone dziury, potrzebujemy więcej czasu, aby porządnie się naświetliły. Tutaj przyda się statyw i wężyk, żeby aparat nie drgał przy przyciskaniu spustu migawki.

   

Wężyk zupełnie nam się nie przyda, jeśli chcemy z premedytacją zrobić świetlne wirówki, krążące świetliki itp. efekty. Zadbajmy wtedy tylko o wystarczającą ilość miejsca na karcie pamięci. Lekkie obracanie aparatem w trakcie przyciskania spustu migawki lub przesuwanie go za każdym razem da inny efekt. Poruszone zdjęcia, jeśli nie są przypadkowe, trudno zrobić. Fragment, który znajdzie się w polu ostrości, będzie najważniejszym elementem obrazu.

Parasol i folia uchronią nas przed wilgocią. Mokre, miejskie nawierzchnie odbijające, powielające światła są nie do przecenienia, ale nie zawsze nasze aparaty są jednorazowe. Nie zapomnijcie o czapce!