Poradniki

Kompozycja. Ile osób można zmieścić w kadrze, jak ciasno mogą być ustawione?

Wspólne, rodzinne zdjęcie, takie, które zostaje na pokolenia i w przyszłości małe paluszki będą śledzić pojedyncze twarze i dopytywać się, kto jest kim? Łza się w oku kręci. Zostawmy więc porządny dokument naszych czasów.

Powiedzmy, że mamy sporo rodzeństwa, pociotków, wujków i innych. Może ich być nawet kilkadziesiąt osób. W związku z tym, sprawdźmy najpierw, jaką rozdzielczość ma nasz aparat i zaplanujmy jakie powiększenie chcemy zrobić. Jeśli do dyspozycji mamy tylko kompakt o słabych parametrach, warto będzie podzielić rodzinę na mniejsze grupy i z wykonanych zdjęć zmontować mozaikę.

   

Zobaczmy, jaką odległość od fotografowanych osób jesteśmy w stanie osiągnąć. Rozejrzyjmy się w poszukiwaniu światła – najlepiej, żeby wszystkie twarze były w miarę równo oświetlone. Najgorzej, jeśli nie mamy możliwości i główne źródło światła znajduje się po jednej stronie grupy – wtedy osoby stojące przy nim mogą być prześwietlone, a z drugiej strony – niedoeksponowane (mają nieczytelne rysy ginące w ciemnościach). Różnicę nawet kilku przesłon możemy wyrównać używając lampy błyskowej. Jeśli jest to lampa wbudowana w aparat – skierujmy strumień światła w sufit. Pomoże w tym kawałek białego kartonu przyklejonego od dołu. Rozproszone światło równo oświetli sylwetki, a oczy dostaną ożywczego błysku.

   />

Zwykle grupa taka jest mocno niezdyscyplinowana, dzieci szybko się nudzą, a my chcemy zrobić dokument życia. Zapanowanie nad sytuacją jest sprawą nadrzędną. Sprawnie ustawiamy rodzinę grupując starszyznę i dzieci w środku, resztę dookoła, tak aby grupa tworzyła elipsę (tylko proponuję). Głowy powinny znajdować się na różnych poziomach, więc warto wcześniej przygotować jakieś krzesła, fotele, pufy i taborety. Mamy różnej wielkości sylwetki i różnej wielkości głowy. Ustawmy osoby tak, żeby odległości między głowami były przynajmniej kilkudziesięciocentymetrowe, żeby było między nimi powietrze. Chyba, że ktoś chce się przytulać, to co innego.

Wyobraźmy sobie, że malujemy rodzinny obraz – tworzymy kompozycję. Jeśli w grupie jest osoba o większym rozmiarze, niż inni znajdźmy dla niej miejsce na drugim planie, ale jeśli jest to głowa rodziny – posadźmy w fotelu, żeby nie zdominowała zdjęcia.

   />

Zwróćmy uwagę na kolory ubrań – jaskrawe i białe będą przyciągały uwagę. Zmrużmy oczy i oceńmy walory kompozycji, co staje się najważniejsze w obrazie.

Nie prośmy o wyszczerzanie się do aparatu, nie ma nic gorszego jak sztuczne uśmiechy na zawołanie. Pozwólmy na zachowanie naturalnych relacji, łagodnej gestykulacji, która opowie historię rodziny.

Jeśli szybko załatwimy sprawę, to wystarczy nam zapału na udokumentowanie spotkania mniej formalnymi zdjęciami, które nie będą tak inwazyjne dla niektórych członków rodziny. Szeroki kąt pozwoli na dynamiczne zarejestrowanie wydarzenia.

Nawet, jeśli nic się nie dzieje, to i tak się dzieje. Nie bójmy się naturalności i nie prośmy o pozowanie i uśmiechy. Taki zestaw fotografii, powiedzmy czarno-białych, w stylu klasyki dokumentu zachwyci niejednego. Nie. Nie 186 zdjęć. Wystarczy dwadzieścia.